Recenzja wyd. DVD filmu

Świetliki w ogrodzie (2008)
Dennis Lee
Ryan Reynolds
Julia Roberts

Martwa natura z rodziną

Dramat rodzinny w gwiazdorskiej obsadzie, który z powodzi podobnych hallmarkowych produkcji wyróżnia się subtelnym tonem, pomagającym przełamać gatunkową sztampę. "Świetliki w ogrodzie" to tytuł
Dramat rodzinny w gwiazdorskiej obsadzie, który z powodzi podobnych hallmarkowych produkcji wyróżnia się subtelnym tonem, pomagającym przełamać gatunkową sztampę. "Świetliki w ogrodzie" to tytuł poematu Roberta Frosta, jednego z największych amerykańskich poetów XX wieku. To właśnie ten wiersz wygłasza w dzieciństwie młody Michael, a widzami są rodzice i ich uniwersyteccy znajomi. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie fakt, że chłopak miał właśnie powiedzieć swój własny wiersz. Ojciec (Willem Dafoe), surowy profesor literatury i niespełniony pisarz surowo go za to ukarze. Michael nienawidzi ojca i kocha matkę (Julia Roberts). Po latach sam jest uznanym pisarzem i nosi się z zamiarem opublikowania książki o swoim toksycznym dzieciństwie w cieniu ojca – tyrana. Niespodziewana rodzinna tragedia zmusza go do przyjazdu do rodzinnego domu, konfrontacji ze znienawidzonym rodzicielem, demonami przeszłości, sobą samym w końcu. Brzmi jak jedna z tysięcy historii, które telewizje serwują nam w wieczory kiedy nie mają akurat żadnego blockbustera, jednak po części autobiograficzny film Dennisa Lee wyróżnia się przemyślaną konstrukcją. Reżyser unika jednoznaczności i łatwych opozycji. Sztandarowy "zły" okazuje się postacią bardziej złożoną niż by się to z pozoru wydawało, a skrzywdzonemu dziecku daleko do ideału niewinności. Lee ciekawie rozgrywa relację między postaciami, sugeruje tropy by zaraz je porzucić. Co naprawdę łączy Michaela z jego niewiele starszą ciotką prawie przez cały film pozostaje tajemnicą, jednocześnie podsycając zainteresowanie widza. Symetryczna początkowo relacja zostaje zaburzona. Lee stopniowo wprowadza kolejnych bohaterów, a każda z postaci ma w kreślonym dramacie jasno przypisaną rolę. Dużo tu słów, które mało wyjaśniają (aż do niepotrzebnie przesłodzonego i zbyt deklaratywnego finału), to co ważne rozgrywa się między słowami. Całość nakreślona jest w stłumionych, ciemnych barwach, i  co ciekawe, kolorystyka ta utrzymana jest zarówno w retrospekcjach jak i scenach rozgrywających się współcześnie. Jakby reżyser chciał zaznaczyć, że nie ma niewinnych okresów, a dawne traumy żyją w nas wciąż tak jak dawniej, niewrażliwe na patynę czasu. Ciekawie rozegrana jest też relacja dwóch głównych antagonistów. Ojciec tyran nie znoszący sprzeciwu, to po prostu sfrustrowany grafoman, próbujący zorganizować wokół siebie świat, którego nie potrafi odbić w literaturze. Świat idealny. W kreacji Willema Dafoe jest bardziej żałosny niż straszny. Budzi litość i strach. Dorosły Michael (Ryan Reynolds) przez całe życie uciekający przed widmem strasznego papy, nie zauważył nawet kiedy się do niego upodobnił. Apatyczny, zblazowany, choć pozornie spełniony (książki się sprzedają) próbuje wszystko tłumaczyć traumą z dzieciństwa. Nie widzi, że jego chęć zemsty (wspomniana książka) jest równie niepoważna jak uporczywie wyznawane przez ojca "zasady". To starcie dwóch słabych ludzi boleśnie odkrywających źródła własnej słabości. Film Dennisa Lee  nie jest oczywiście żadną gatunkową rewolucją, ale rzadka w podobnym kinie skłonność do niuansu, umiejętność gry na półtonach, czy wreszcie wyjątkowej próby aktorstwo, winduje go znacznie powyżej standardowej produkcji.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones